05.03.2013 r.
Graham Saunders „Kochaj mnie lub zabij” Sarah Kane i teatr skrajności.
Twórczość Sary Kane jest naprawdę fascynująca, niejednoznaczna. Wzbudza poczucie niepokoju, budzi ze stagnacji. Jak na razie udało mi się przebrnąć przez jej dwa dramaty „4:48 Psychosis” i „Łaknąć”. Różnią się od siebie, poruszają inne płaszczyzny, ale ogniskują wciąż wokół tych samych tematów. Dla mnie głównym wciąż powracającym tematem w dziełach Sary Kane jest samotność i jej różne aspekty. Szczególnie zainteresował mnie dramat „4:48 Psychosis” – jedno z niewielu dzieł, których nie potrafię określić, zakwalifikowanie go do jakiejkolwiek grupy jest niemożliwe. Silnie działa na myśli, wyobraźnie i pozostawia w głowie wiele wątpliwości.
Do tej pory w prawie każdej recenzji, opracowaniu lub notce o dramatach tej wybitnej autorki, wciąż pojawiały się odwołania do jej życia, a sztuka, która najbardziej mnie zaintrygowała zawsze omawia była przez pryzmat jej samobójstwa. Oczywiście wydaje mi się, że nie można oddzielić biografii autora całkowicie od jego twórczości, często to właśnie ona wskazuje na źródła motywów, pozwala je lepiej zrozumieć, ale jednak ta sztuka jest czymś więcej niż listem samobójczym.
Przypadkowo trafiłam na książkę Grahama Saundersa „Kochaj mnie lub zabij” – Sarah Kane i teatr skrajności. To nie tylko nośnik potrzebny do lepszego zrozumienia sztuk, wydaje mi się, że jest to pewnego rodzaju hołd. Książka udowadnia, że naprawdę te dzieła można rozumieć na wielu płaszczyznach, w zupełnie różny sposób. Pokazuje jak wiele w nich nawiązań, kontekstów, bez których dzieło traci swoją wymowę. To rzetelna analiza, sprawozdanie opatrzone komentarzami autorki. Znajdują się tu informacje o dziełach oraz ich próbach wystawienia na scenę. Druga część książki to wywiady, które mają służyć jako inspiracje.
Książka nie zamyka twórczości Sary Kane, ale odpowiada na wiele pytań, a przede wszystkich otwiera nowe ścieżki interpretacyjne.